Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-04-12

Lubimy, choć nie rozumiemy

Nauka przeniesiona na grunt polityk publicznych traci wiarygodność. Obywatele jej nie rozumieją, a rządzący traktują instrumentalnie

Skończyły się czasy, gdy sporne kwestie w społeczeństwie i państwie rozstrzygał król. Skończyły się czasy, gdy robił to papież. Dzisiaj na ostatecznego arbitra wyrasta nauka. Każdy omawiany w debacie publicznej problem sprowadzany jest do ustaleń bezwzględnej empirii. Powszechnie postuluje się prowadzenie evidence-based policy, polityk opartych na dowodach, a nie ideologicznych przekonaniach – zaś dowodów ma dostarczać właśnie nauka.

W facebookowych debatach, w telewizyjnych studiach oraz w salach parlamentów „naukowo” dyskutuje się o dopuszczalności aborcji, zakazie używania plastikowych słomek, limitach prędkości na autostradach, przymusie szczepień czy sensowności budowy CPK. Jednak w dyskusjach tych uderza, że na każde naukowe uzasadnienie danej tezy dostarczane jest zwykle równie naukowe – tak się zdaje – uzasadnienie tezy przeciwnej. Może więc cała ta tak hołubiona nauka zda się psu na budę?

Scientia locuta, causa finita?

Dzięki naukowemu myśleniu nasza średnia długość życia wynosi obecnie ponad dwa razy więcej niż w średniowieczu. Kobiety nie umierają w połogu, bo lekarze wiedzą o bakteriach. Ludzie dotknięci kataraktą nie są już skazani na dożywotnią ślepotę. To wszystko rezultat myślenia naukowego, nie tańca szamana wokół ogniska, pokłonów składanych bóstwom czy kierowania się „odwiecznymi prawdami”. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zakwestionuje faktu, że nauka jest użyteczna. Ale to, że jest użyteczna do rozwiązywania konkretnych problemów, nie oznacza, że powinna mieć ostateczny głos w rozstrzyganiu sporów polityczno-społecznych.

Nauka operująca w naturalnej dla niej przestrzeni niepolitycznej nie potrzebuje akceptacji i zrozumienia. Naukowcy odkrywają, inżynierowie opracowują technologie (czasami naukowcy odkrywają, dlaczego technologie wymyślone przez inżynierów działają), zaś biznesmeni to komercjalizują. Beneficjenci tego procesu – my, wszyscy – bardzo rzadko rozumiemy to, jak i dlaczego coś działa. Czy jesteś w stanie wyjaśnić dokładnie, jak działa smartfon? No, właśnie. Możliwe, że cię to wcale nie obchodzi. A mimo wszystko korzystasz z niego, bo jest przydatny.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00